16-06-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Niektórzy nie czekają na emeryturę, wręcz przeciwnie - nie wyobrażają sobie życia bez pracy. Przykład? 91-letnia Tao Porchon-Lynch jest ciągle aktywna zawodowo, uczyniwszy swą pasję zawodem zarabia jako instruktorka jogi.
Wiek emerytalny wydłuża się wraz ze zwiększeniem średniej długości życia. Niektórzy jednak są prawdziwymi rekordzistami w pozostawaniu na rynku pracy. Sędziwa Tao Porchon-Lynch ma 91 lat, ale nie zamierza rezygnować z oprowadzenia treningów jogi.
Pani Porchon-Lynch wychowała się w Indiach, w Pondicherry, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu stanowiło francuską kolonię. Jej pochodzenie, jak sama przyznaje, miało znaczny wpływ na rozwój zainteresowania jogą i uczynienia tego mentalno-fizycznego systemu sposobem na życie, także zawodowe. Niemniej jednak instruktorką jogi została już w swoich dojrzałych latach, bo około pół wieku temu.
Początkowo parała się tańcem, modellingiem i grą aktorską w Indiach, Francji, Anglii oraz USA. Pojawiła się w filmach z Hollywood i telewizji, w kolejnych latach współpracowała ze stacjami telewizyjnymi w Indiach. - Grałam z życiem. Było tyle do zrobienia i tak mało czasu na to wszystko - powiedziała staruszka.
Pani Porchon-Lynch zaczęła nauczać jogi w latach siedemdziesiątych, wyedukowała ponad 400 certyfikowanych nauczycieli tego systemu „filozoficzno-treningowego". Jak mówi, w swojej pracy stara się syntetyzować najbardziej pozytywne aspekty indyjskiej, europejskiej i amerykańskiej myśli.
Do niedawna potrafiła przyjmować pozycję pełnego lotosu i pawia. Ale złamała nadgarstek i nie wróciła w pełni do dawnej sprawności. Kobieta uprawia też taniec towarzyski, pomimo tego, że przebyła operację wymiany stawu biodrowego pięć lat temu. - Nie mam zamiaru się poddać, będę tańczyć i uprawiać jogę do końca życia - mówi starsza pani.