Chyba żaden pracownik nie cierpi, kiedy w czasie pracy przełożony patrzy mu na ręce. Tymczasem - od kiedy nastał kryzys, pracodawcy poza cięciem kosztów, szukają sposobów motywowania swoich pracowników i sprawowania ściślejszej kontroli pracy.
Jest wiele sposobów na kontrolowanie czasu i jakości pracy - czytniki elektronicznych kart identyfikacyjnych zintegrowanych z systemami płacowymi, monitorowanie zachowań pracowników w Internecie, telewizja przemysłowa, specjalistyczne oprogramowanie do kontroli wydajności pracy. Najczęściej tego rodzaju usprawnienia, choć często wdrażane w dobrej wierze, źle są odbierane przez pracowników.
Ściślejsza kontrola budzi w człowieku naturalny opór i sprzeciw - tym bardziej w kraju, w którym przez blisko dwa stulecia inwigilacja była elementem codzienności. A dziś, w czasach demokracji, nie brak głosów sprzeciwu przy każdej okazji, kiedy wydaje się, że ktoś ingeruje w wolność jednostki. Jednak pracodawca, dając pracę i płacąc za nią, ma pewne prawa.
Jednym ze sposobów sprawowania kontroli nad tym, co dzieje się w firmie, jest analiza pracy - a konkretniej zbieranie informacji o tym, co dokładnie i jak długo poszczególni pracownicy robili w ciągu każdego dnia swojej pracy. Pomaga w tym zaprojektowany przez polskich inżynierów system informatyczny PentaKoP (Koszty Pracy).
Jego koncepcja jest o tyle ciekawa, że to pracownicy samodzielnie wprowadzają do systemu dane o przebiegu swojej pracy. Na pierwszy rzut oka takie narzędzie do sporządzenia rachunku sumienia z dnia pracy, może dawać pracownikowi możliwości zniekształcania danych lub wręcz oszukiwania. Jeśli np. ktoś zbałamucił część dnia, zawsze może mieć pokusę, by wprowadzić dane na wyrost: wykaże, że pracował dłużej niż w rzeczywistości. W praktyce, choć takie kłamstwo teoretycznie jest możliwe, łatwo je będzie wykryć.
W firmach, w których PentaKoP był wdrażany, opór pracowników był wyraźny. Dla jednych narzędzie to jawiło się jako zbyt intensywna kontrola, jaką przełożony zyskiwał nad pracownikiem, dla drugich obawa, że praca w systemie to dodatkowa aktywność, niepotrzebna strata czasu. W rzeczywistości, kiedy system już wdrożono i organizacja postępowała zgodnie z jego filozofią, pracownicy zaczęli lepiej rozumieć swoją funkcje w firmie.
Obok przykładów wdrażania metod samokontroli pracowników, istnieje wiele rozwiązań, które monitorują aktywność osób pracujących na komputerach. O ile PentaKoP sprawdza się w środowiskach, gdzie prowadzonych jest wiele projektów i sprecyzowanych zadań, jego przydatność będzie mniejsza w firmach, gdzie ludziom płaci się za czas pracy.
- Jeśli w firmie przy komputerach siedzi sto osób, trudno jest weryfikować, czy wszystkie one pracują wydajnie. Wiedzę taką mogą dostarczyć systemy, które monitorują pojedyncze stacje robocze - mówi Łukasz Wolski, analityk systemowy w informatycznej spółce Hanzo.
Firma ta wdraża m.in. system Corp Guard, który na bieżąco pełni nadzór nad tym, co ludzie robią przy komputerach. Z raportów widać jasno: kto, kiedy i ile czasu, w jakich aplikacjach pracował, jakie strony internetowe odwiedzał. System nawet rejestruje, co dokładnie pracownik pisał na klawiaturze. Podgląd tego rodzaju danych może być realizowany na żywo, poprzez przeglądarkę internetową. System monitoruje komputery w taki sposób, że pracownicy tego nie widzą. Corp Guard to postrach dla źle pracującej kadry - szczególnie dla tych, którzy w godzinach pracy chętnie poświęcają czas na komunikatory, surfowanie w sieci lub załatwianie spraw prywatnych. Ale to pierwsza strona medalu. Drugą jest sposób, w jaki to narzędzie się wdraża, a także do czego ono służy zarządom firm.
- Faktem jest, że instalowanie tego systemu budzi naturalny i silny sprzeciw załogi - w każdej firmie - wyjaśnia Łukasz Wolski. - Nikt nie chce, aby mu patrzono na ręce. Niektórzy spośród tych, którzy pracują sumiennie, czują się niepotrzebnie poddani ściślejszej kontroli. To tak, jakby ich przełożeni stracili do nich zaufanie. Z kolei osoby, które dotąd nadużywały zaufania pracodawcy, stawiają opór, bo ciężko im znieść tak ciasny gorset.
Zgodnie z wykładnią obowiązującego w Polsce prawa, pracodawca powinien poinformować swoich pracowników o tym, że jego komputer - poczta, tryb pracy w aplikacjach, treści wpisywane na klawiaturze - podlegają monitorowaniu. Jak się okazuje w praktyce, tego rodzaju narzędzia mogą służyć pracodawcy do zwalniania źle pracujących pracowników.
W zmaganiu o poziom kontroli pracy bywa, że obie strony mają rację. Obie strony mają też swoje prawa. Pracodawcy, którym zależy na zacieśnianiu kontroli i osiąganiu większej wydajności pracy, powinni troszczyć się nie tylko o technologie, ale także koncentrować się na dialogu z pracownikami, właściwej komunikacji i na budowaniu z nimi wewnętrznych, dobrych relacji.