17-07-2015
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Staże, szkolenia, roboty publiczne czy prace interwencyjne w niewielkim stopniu przyczyniają się do zmniejszenia bezrobocia - twierdzi Najwyższa Izba Kontroli. Bezrobotni rejestrują się ponownie w pośredniakach, które kierują ich na kolejne staże czy szkolenia. Staże były z kolei dla firm źródłem bezpłatnych pracowników.
Według NIK, zawyżone są dane dotyczące skuteczności poszczególnych form aktywizacji zatrudnieniowej, m.in. tworzenia stanowisk oraz jednorazowych dotacji na podjęcie działalności gospodarczej, a w mniejszym zakresie - również robót publicznych i prac interwencyjnych. Te formy aktywizacji zawodowej traktowane są bowiem jako efektywne już w chwili przekazania środków, niezależnie od tego, ile osób i na jak długo otrzymało pracę.
W efekcie za wskaźnik skuteczności przyjmuje się liczbę utworzonych lub doposażonych stanowisk, nie zaś rzeczywistą liczbę bezrobotnych, którzy dzięki aktywizacji uzyskali zatrudnienie. Tymczasem praktyka pokazuje, że „zatrudnione” w ten sposób osoby wracają do rejestru bezrobotnych nawet już po kilku dniach, a na zwolnione miejsce kierowane są - niekiedy kilkakrotnie - inne osoby.
Kontrola NIK pokazała także nagminną praktykę nadużywania staży jako źródła darmowego wsparcia kadrowego. Pracodawcy, nie ponosząc kosztów staży (które pokrywane są ze środków Funduszu Pracy), chętnie przyjmowali stażystów. Raport NIK pokazuje jednak wyraźnie, że kierowali się przy tym głównie własnym interesem ekonomicznym. Wielu pracodawców organizowało we współpracy z urzędami nawet po kilkadziesiąt staży, przyjmując na nie nawet po kilkudziesięciu bezrobotnych. Po zakończeniu stażu, nie najczęściej ani jednego stażysty, bądź zatrudniali tylko pojedyncze osoby.