Cytat:
Mam 52 lata, całe życie byłam bardzo aktywna zawodowo, lubiana, ceniona, awansująca, podyplomowe studia w wieku 49lat, języki, wielkie korporacje, międzynarodowe środowisko itd. itp. Straciłam pracę na wysokim stanowisku i szukam pracy i wiem, że znalezienie jej będzie graniczyło z cudem, a wcale nie oczekuję dyrektorskiego stołka. Kategorycznie jednak sprzeciwiam się opiniom, iż pracodawca musi zainwestować w 50latka. We mnie inwestować nie trzeba, a i tak nikt nie jest nawet zainteresowany zaproszeniem mnie na rozmowę kwalifikacyjną. A może powinnam sobie zmienić metrykę urodzenia? Odjąć z 10 lat i nie pisać w CV, że aż tyle umiem?
Pracodawcy zawsze szukają akurat tego czego nie mamy :-))) Ja mam doświadczenie w wyścigu szczurów, osiągnięcia zawodowe i 20 lat spędziłam na rywalizacji, no to pewnie jestem za stara. Natomiast młodzi powinni pisać, że juz w piaskownicy umieli rywalizować o wiaderko i grabki? Wybaczcie sarkazm, ale sama szukając pracy, jeszcze bardziej współczuję młodym ludziom, którzy nie mogą jej znaleźć.
Praca dla 50+ jest problemem nie tylko w Polsce. Jest to "swiatowy" trend, glownie ekonomiczny. Wysoko kwalifikowany i doswiadczony pracownik 50+ jest po prostu za drogi. Przy dzisiejszym wyscigu szczorow za szybkim profitem kazdego przedsiebiorstwa drogi pracownik jest duzym obciazeniem budzetowym jednostki. Sa tez inne aspekty - kadra i pracownik wysokokwalifikowany 50+ zle akceptuja mlodszych zwierzchnikow i tworza sytuacje konfliktowe. Nie tylko zwierzchnikow - ale mlodszych kolegow. Natutalnie nie nalezy tego uogolniac, bo sa odstepstwa od reguly - ale w wiekszoci przypadkow tak to wyglada. Nie wiem co bylo powodem, ze jako wysoka , bardzo ceniona kadra stracilas wszystko i zmuszono Cie przejsc na tzw wczesniejsza emetyture?
Nie mieszkam w Polsce, jestem 60+, uprawialam tzw wolny zawod i sama bylam "patronem". Musze przyznac, kiedy zupelnie przypadkowo los spowodowal, ze zostalam tym "patronem" w mlodym wieku, z dobrym bagazem dyplomow i dosc interesujacym doswiadczeniem - "stare wygi "usilowaly mi klasc klody pod nogi, zapominajac, ze w kazdej chwili moga stracic prace. Nie stracili pracy ale musieli sie zaadaptowac do mlodszego patrona, nauczyc sie go sluchac, cenic i respektowac. To jest wlasnie ta druga strona medalu o ktorej nie nalezy zapominac.
Z drugiej strony rzuca sie pytanie: co zrobic z mloda generacja, pelna dyplomow ale bez doswiadczenia? Zamknac wyzsze uczelnie...zamknac poszczegole kierunki studiow? NIE - niemozliwe i grozne w skutkach. Jednym slowem bledne kolo.
Naturalnie nie mozna porownywac sytuacji pracownika etatowego z pracownikiem uprawiajacym wolny zawod. Kazda sytuacja ma dobre i zle strony. Pierwszy tzw etatowy pracownik wie, ze z koncem miesiaca dostanie wyplate, drugi - nie jest niczego pewny i na dodatek jezeli jest patronem musi sie dobrze skrobac w glowe gdzie znalesc pieniadze na wyplate dla osob, ktore dla niego pracuja, nie zapominajac, ze sam tez potrzebuje z koncem miesiaca miec pare groszy dla siebie. Co robic? Decyzja Corneilla, ktora w wielu wypadkach sprowadza sie do zwolnienia lub wyslania starszej kadry na .tzw wczesna emeryture i zatrudnienie mlodszego specjalisty, mniej doswiadczonego, ktory jest tanszy, mniej wymagajacy i z przymusu lepiej dostosuwujacy sie do sytuacji. Jest drugie wyjscie, ktore rzadko bywa akceptowane - obnizenie zarobku doswiadczonej kadry - aby przedsiebiorstwo przetrwalo i stawilo czola licznej konkurencji. Znowu bledne kolo.
W Europie etatowi pracownicy, ktorzy zajmowali kierownicze stanowiska i z takich czy innych powodow traca prace w wieku 50+ - czesto zakladaja prywatna dzialanosc, robia sie tzw independent. Jest im ciezko bowiem zaczynaja od ZERA, w wielu przypadkach na poczatku maja mniejsze dochody finansowe- ale na koncu rozliczenia maja satysfakcje, ze sa kims, ze nie wypadli z rynku pracy. Osobiscie znam wiele takich osob i moge Was zapewnic, ze zle na tym nie wyszli. Sa niezalezni, maja zupelnie dobre dochody finansowe.
Nie chce byc posadzona przez Was, ze nie rozumiem sytuacji, ze to i owo. Przeciwnie, dobrze ja rozumiem i bardzo wspolczuje osobom 50+, ze wypadli z rynku pracy. Proponuje jednak gleboko sie zastanowic nad tym co chce Wam przekazac i przeanalizowac dwie strony medalu. Nie ma sytuacji bez wyjscia i nie nalezy oczekiwac i wymagac, ze problem rozwiaze sie sam. Prosze nie zapominac, tego co napisalam na wstepie, ze jest to problem swiatowy a nie tylko polski.
...